
1. Po zakupie jadąc do domu zaraz po zjeździe z autostrady coś zaczęło niemiłosiernie stukać w tyle w pewnych specyficznych warunkach. Po wizycie u kolegi Sasio i przeglądzie na stacji, oraz po dociekliwości diagnosty okazało się, że była pęknięta tylna sprężyna. Do wymiany oprócz dwóch sprężyn poszły również amorki (nie były w złym stanie, ale postanowiłem całość wymienić).
2. W trakcie jazdy włączył się błąd Antipolution Monitor Faulty. Sprawa związane z gazem. Brak usterek sond. Wyniki spalin bardzo dobre. Regulacja instalacji gazowej - wszystko ok. Błąd włącza się za każdym razie po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów na gazie. Ciekawe, że Pan Maroteska mówił, że u niego zawsze ok.....no nic rozumiem, że to ja mam pecha

3. Podczas zakupu samochodu dostałem informację, że mam często sprawdzać poziom płynu chłodniczego - w sumie nie wiedziałem dlaczego. Szybko się okazało po co mam to robić. Faktycznie zauważyłem, że po każdej przejażdżce - ok 200 km do rodziców muszę dolewać płynu chłodniczego. Ok 1,5 tyg po zakupie przestawiając samochód w garażu, zauważyłem dużą plamę jakiejś cieczy. Szybkie badanie i mamy wynik - płyn chłodniczy. Wyjeżdżając z garażu zostawiłem za sobą sporą ciągnącą się plamę - dolałem około litra płynu. Decyzja - samochód do mechanika. Mam taki warsztat w Szczecinie, nawet ok, w którym kolesie nie boją się dużych silników i jest też gościu, który pracował w Reanult ASO i faktycznie sporo wie o tych samochodach - też bardzo dobrze zna Clipa.
Naprawy
1. Uszczelnienie układu chłodzenia - wymiana trójnika oraz jednego z gumowych węży, z którego podczas pracy w prawie niezauważalny sposób wyciekał sobie płyn chłodniczy. Po przejechaniu około 600 km nie mam żadnych problemów z dolewaniem płynu - poziom jest ten sam
2. Uszczelnienie pokrywy zaworów (2 sztuki) - okazało się, że spod pokrywy był minimalny wyciek i kapało jakimś cudem na alternator.
3. Podczas powrotu po zakupie zapaliła mi się choinka na desce. Kiedyś natknąłem się na opis, że może być problem niewłaściwego ładowania. Tak też było, skapujący olej zrobił swoje - regeneracja alternatora i regulatora napięcia. Wcześniej pokazywał prąd ładowania maks do 13 V, stąd okresowo włączał się błąd ABS czy ESP czy hamulca. Teraz ładowanie w prawidłowym zakresie.
4. Ponieważ trochę bzdetów zostało wyciągniętych więc mechanik sprawdził również świece. Nie wiem skąd kolega Maroteska wiedział, że przy jego ostatnim przeglądzie inny mechanik wymienił tylne świece - ale mój stwierdził, że były bardzo stare i mocno zużyte. Po sprawdzeniu decyzja o wymianie wszystkich 6 sztuk.
5. Został sprawdzony olej w ASB i miał ładną barwę bez syfów. Generalnie skrzynia chodzi płynnie chociaż zdarzają jej się momenty zastanowienia co chce zrobić

6. Ponieważ trzeba było sporo rozebrać wiec zapadła decyzja o wymianie serwo hamulca, które zaczynało powoli syczeć. Ci, którzy myślą, że można z tym jeździć chciałbym uprzedzić - jeśli usłyszycie syczenie z servo nie bagatelizujcie tego problemu. Moja przygoda w Vel Satis 2.0- na autostradzie przy prędkości około 130 km/h widzę z daleka że zaczyna robić się korek. Zostałem zmuszony do nagłego hamowania. Naciśnięty hamulec nie chciał się w ogóle wbić....nagle wpadł do środka i zacząło się mocne hamowanie. Uwierzcie, gdyby nie to, że jednak było trochę miejsca przede mną to wjechałbym komuś w dupę. Wyobrażacie sobie to na autostradzie i spowodowanie może tragicznego w skutkach karambolu? Serio - zwracajcie na to uwagę i nie zwlekajcie z naprawą. Ja stanąłem przed dylematem jak to zrobić. Czy wymienić tylko uszczelkę czy może nabyć całe używane serwo. Po rozmowach z Sasio zdecydowałem się, że kupię servo z polifta. Niestety nie było nic z 3,5 więc dostałem z 3.0 DCi. Miałem duże obawy ponieważ na allegro jest masę serv o tych samych numerach katalogowych - niestety mojego specyficznego numeru nie było. Trudno, ryzyk fizyk, dogadałem się z kolesiem, że jak nie będzie pasowało to odeślę. Okazało, się, że pomimo innych numerów servo z 3.0 DCI 2006 pasuje do mojego modelu 3,5 z 2002 roku. Jedynie dodatkowy osprzęt w postaci przewodów ma inne wymiary i trzeba podłączyć ze starego - reszta jest identyczna. Akcja z servem dość długo trwała i samochód spędził 2,5 tygodnia w warsztacie - więc praktycznie od zakupu niewiele się nim nacieszyłem.
7. Został również wymieniony olej, sprawdzone połączenia elektryczne i ich konserwacja, przewody uporządkowane, i drobne naprawy, w tym wyczyszczona z brudów spręzarka klimy i potem banita klima.
Zaraz po odebraniu z warsztatu stwierdziłem, że od razu udam się w nim do rodziców żeby go przetestować.
1. Nie działała klima - w pośpiechu mechanik nie sprawdził tego faktu. Na 2 dzień w Clipie ustawił szczegóły dotyczące czynnika chłodzącego i chłodzi jak ta lala
2. Wracając wieczorem koleś na zjeździe z ekspresówki zwrócił mi uwagę, że mam cały czas włączone światła STOP co jest niebezpieczne bo nie wiadomo kiedy hamuje. PO zatrzymaniu zauważyłem, że nie ma w ogóle reakcji na naciśniecie pedału hamulca. Światła stop zapalało się po włączeniu zapłonu. Pomyślałem o czujniku pod pedałem. Dodatkowo wystąpił problem z tempomatem - nie działał oraz po zatrzymaniu każdorazowo następowała blokada hamulca ręcznego, pomimo trybu D. Nie zmartwiłem się tym faktem bo czułem że to jest pierdoła związana z czujnikiem STOPu
3. Nie do końca byłem zadowolony z działania nowego servo - zwróciłem na to uwagę mechanikowi. Nie podobał mi się też stan tylnych tarcz.
Na 2 dzień po ponownym oddaniu samochodu stan się przedstawiał następująco
a) klima działa
b) był uszkodzony czujnik świateł stop - wymiana na nowy - tempomat odżył, brak uruchamiania trybu hamulca ręcznego przy pozycji D
c) wymienione zostały tarcze tylne - były w tragicznym stanie. Mechanior powiedział, że do zajechanych tarcz ktoś ostatnio włożył nowe klocki i jeszcze dodatkowo pogłębił ten niekorzystny stan. Zwrócił mi uwagę na bardzo słabą jakoś tych elementów - jakieś marki no name. Przy okazji wymiany tarcz została zrobiona konserwacja zacisków.
d) dodatkowa regulacja servo po wymianie tarcz i klocków. Servo już nie ma takich zawahań jak 2 dni wcześniej.
Ogólne stwierdzenie mechanika było takie, że samochód musiał zostać dopieszczony bo było wiele takich rzeczy, które jemu przeszkadzały (przewody, brak dokładnego izolowania itd). Ciekawe, bo niby ten konkretny samochód był u Pana Irka z Płocka i niby miał wiele rzeczy robionych w maju 2017. Trochę dużo tych dziwnych usterek miałem jak na tak generalny remont dołu silnika. Pozostaje kwestia stwierdzenia obecności spalin w układzie chłodniczym. Zrobiony z Sasio test wykazał, że możliwe że walnięta jest uszczelka. Czy to w Szczecinie czy w Płocku taka impreza kosztuje kilka tysięcy złotych na która obecnie średnio mnie stać

Samochód teraz jeździ, jest wszystko ok. Wywala błąd od gazu. Na razie wycieków nie ma.
Z innych rzeczy które zauważyłem to jakieś trzaski z przodu podczas przechylania w zakręcie i nie tylko. Nie potrafię tego zidentyfikować - raz z jednej raz z drugiej strony. Czy to przeguby, czy łozysko jakieś czy coś w zawieszeniu - na razie występuje to nie zawsze i ciężko mi zdiagnozować.
Samochód jest fajny, jednak zaniedbany model to skarbonka bez dna. Mam nadzieję, że ja u siebie załatałem te najważniejsze problemy i jakoś będzie jeździł bo od momentu zakupu łącznie 3 tygodnie stał w warsztacie

