Długo myślałem o Vel Satisie, zdążyły się przewinąć przez moje ręce trzy inne auta ale w końcu jest ... jest on .... jest Vel Satis.
Renault
Vel Satis
2.0T 163KM
2002 rok
PH1
Privilege

Stuka, puka chyba wszystko, sprężyna przód złamana, tarcze cieńkie jak plasterki szynki na chlebie a klocki nie wiem czy mam bo trudno je znaleźć, tak dobrze się ukryły. Silnik jeszcze odpala ale to już długo nie potrwa. Oleju spala więcej niż elektrownia węgla. Na stacji nigdy nie wiem czy wpierw tankować olej czy benzynę. Szyba od kierowcy oczywiście nie działa a światła jak stoję wieczorem pod blokiem pięknie oświetlają mieszkania na 3 piętrze.
Szykuje się całkiem niezły wkład finansowy, ale kupując zdawałem sobie z tego sprawę.
Chcę tego, chę naprawiać, chcę cieszyć się każdą przeprowadzoną naprawą. Chcę mieć udział w przeobrażaniu zaniedbanego kopciuszka w piękną księżniczkę ... hmmm .... albo księcia, bo to jednak ON.
Pozdrawiam wszystkich zakochanych w ON, czyli w panu Vel Satis.
Wizualnie wygląda nieźle, parę fotek z dnia zakupu trupa.