Problem z odpaleniem.
-
- Forumowicz
- Posty: 53
- Rejestracja: 19 sty 2019, 18:25
- Skąd: Puławy
- Rok: 2002
- Silnik: 2.0T
- Drugie auto: Renault Modus
Problem z odpaleniem.
Dwa dni po wyjściu z pracy wsiadam do auta i próbuje odpalić. Rozrusznik kręci ale nie odpala. Po odczekaniu chwili ponawiam próbę i jest ok. Wczoraj podobnie tyle że nieraz załapywał na kilka sekund i gasł ale przez 20 minut nie mogłem odpalić. Próbowałem awaryjnie na samym gazie i też nic. Dopiero po zdjęciu klemy z akumulatora odrazu zapalił. Później tylko raz zagadał za drugim razem. Byłem dziś w serwisie na clipie i wyskoczyło tylko że był jakiś problem z prądem na 1 i 4 cylindrze. Podczas tych upałów zdarzało się że trochę szarpał na wolnych obrotach. Powiedział mi Pan ze winny może być czujnik położenia wału.
-
- Administrator
- Posty: 491
- Rejestracja: 07 gru 2016, 16:52
- Skąd: Warszawa
- Rok: 2003
- Silnik: 2.0T
Re: Problem z odpaleniem.
Do weryfikacji stan kostek cewek zapłonowych. Oczywiście problemem może być czujnik, w większości przypadków nie będziesz miał błędów w sterowniku jak pada.
-
- Forumowicz
- Posty: 53
- Rejestracja: 19 sty 2019, 18:25
- Skąd: Puławy
- Rok: 2002
- Silnik: 2.0T
- Drugie auto: Renault Modus
Re: Problem z odpaleniem.
Dziękuję za informacje jutro biorę się za spradzenie, zacznę od przewodów i kostek później czujnik wału.
- milimetr58
- Klubowicz
- Posty: 768
- Rejestracja: 07 gru 2016, 17:02
- Skąd: Łódź
- Rok: 2006
- Silnik: 2.0T
- Drugie auto: VelSatis 2.0T
Re: Problem z odpaleniem.
Może cewki padają? Ale przy cewkach, to raczej padną i wyświetla się choinka na desce. Ja też bym zaczął od kostek, ale pamiętam jak miałem Hyundaia i30CW, to podobne objawy miałem przy uszkodzonym czujniku położenia wału. Ponadto jak nim pojeździłem i był nagrzany, to musiałem godzinę czekać do ostygnięcia, żeby odpalił. Pierwszy raz zdarzyło mi się na autostradzie, stanąłem sobie na parkingu na małą przerwę i po 10 minutach chciałem pojechać dalej a auto nie odpaliło. Kręciłem, kręciłem i nic. Auto na gwarancji, więc w ramach ubezpieczenia na lawetę i pod dom. Zanim laweta przyjechała, po około godzinie postanowiłem sprawdzić, czy odpali i odpalił a w tym samym czasie wjechała na parking laweta, zgasiłem silnik i udałem, że auto nie odpala, bo mi głupio było a i tak transport gratis. Do serwisu pojechałem po kilku dniach, bo zawsze do pracy dojechałem, auto ostygło i z pracy też wyjechałem a raz podjechałem do kuzyna blisko ode mnie i już nie chciał odpalić, więc poczekałem i wtedy do serwisu, wymienili czujnik i wszystko wróciło do normy.
Sorki za rozpisanie się, ale tak mnie jakoś naszło.
Sorki za rozpisanie się, ale tak mnie jakoś naszło.

Waldek i Ewa