v4y 715 padł.
: 12 paź 2019, 10:44
W sumie jak w temacie.
Nie było pałowania, zwykła jazda na tempomacie 100-120 km/h.
Czasem wyprzedzanie z kickdownem.
Poziom oleju zawsze w górnej granicy, wymieniany niecałe 10 tys. km temu. Ravenol vst 5w40. Dolewki około 3 setek na 1000.
Zauważyłem, że zaczął się jakby dłużej studzić, wentylator potrafił w garażu załączyć się po jeździe. To tak kilka dni przed.
W dniu katastrofy znacząco wzrosło mu spalanie chwilowe, jadę na trasie, pod górkę zaczął słabnąć, zrobił sam redukcję na niższy bieg. Dziwne zachowanie, myślałem, że znowu hamulce się zapiekły. Na wskaźnikach nic. Zatrzymuje się, sprawdzam koła, zimno, wsiadam do auta, wskaźnik temperatury cieczy na czerwonym. Szybko wyłączam silnik i nura pod maskę. Wąż idący od termostatu do chłodnicy zimny, od chłodnicy do silnika gorący i napęczniały jak chuuu. Wiadomo co. Czekam, aż wystygnie, około 15 minut przy deszczu i 9 stopniach na zewnątrz. W międzyczasie, by go schłodzić, włączam silnik, nie chce zapalić, kręci, ale bez efektu.
Jak już konkretnie ostygnął, zapalił i dojechał 30 km do domu. Temperatura w normie, nic na wskaźnikach. Tylko zapalił się błąd emisji spalin, zapewne od nadmiaru benzyny. Nie ma siwego ani białego dymu. Nie wydaje mi się, by brał olej, nie przybyło w układzie chłodzenia. Czysty olej, czysty płyn. Płyn chłodzący sprawdzony na co2, brak zmiany koloru próbnika.
U mechanika wstępna diagnoza wał i panewki, przy odpalaniu, i obrotach rzędu 2-3 tys. rzezi w silniku.
W przyszłym tygodniu rozbiórka.
Nastawiam się na remont, ponieważ trudno znaleźć silnik w dobrym, potwierdzonym stanie.
Poza tym goło słupek to koszt rzędu 4 tys. zł.
Do tego dojdzie sprawdzenie stanu nowego używanego silnika, plus przekładka i wyjdzie pewnie koło 6 tys. i wyżej.
Równie dobrze używany silnik może wysypać się po kilku tysiącach km, a kupowanie używki i jej naprawa mija się z celem.
Szlifować wał i dawać nadwymiarowe panewki? Kupować drugi wał nominalny? Używany czy nowy? Panewki co polecacie? Komplet uszczelek ajusa czy reinz? Pompa oleju oryginał czy zamiennik? Robić od razu górę, czy jak wyjdzie dobra kompresja to góry nie ruszać? Pierścienie?
Jeśli macie jakieś własne doświadczenia to proszę o opinie i podpowiedzi. Może namiar na sprawdzonego dostawcę części albo cały silnik?
Nie było pałowania, zwykła jazda na tempomacie 100-120 km/h.
Czasem wyprzedzanie z kickdownem.
Poziom oleju zawsze w górnej granicy, wymieniany niecałe 10 tys. km temu. Ravenol vst 5w40. Dolewki około 3 setek na 1000.
Zauważyłem, że zaczął się jakby dłużej studzić, wentylator potrafił w garażu załączyć się po jeździe. To tak kilka dni przed.
W dniu katastrofy znacząco wzrosło mu spalanie chwilowe, jadę na trasie, pod górkę zaczął słabnąć, zrobił sam redukcję na niższy bieg. Dziwne zachowanie, myślałem, że znowu hamulce się zapiekły. Na wskaźnikach nic. Zatrzymuje się, sprawdzam koła, zimno, wsiadam do auta, wskaźnik temperatury cieczy na czerwonym. Szybko wyłączam silnik i nura pod maskę. Wąż idący od termostatu do chłodnicy zimny, od chłodnicy do silnika gorący i napęczniały jak chuuu. Wiadomo co. Czekam, aż wystygnie, około 15 minut przy deszczu i 9 stopniach na zewnątrz. W międzyczasie, by go schłodzić, włączam silnik, nie chce zapalić, kręci, ale bez efektu.
Jak już konkretnie ostygnął, zapalił i dojechał 30 km do domu. Temperatura w normie, nic na wskaźnikach. Tylko zapalił się błąd emisji spalin, zapewne od nadmiaru benzyny. Nie ma siwego ani białego dymu. Nie wydaje mi się, by brał olej, nie przybyło w układzie chłodzenia. Czysty olej, czysty płyn. Płyn chłodzący sprawdzony na co2, brak zmiany koloru próbnika.
U mechanika wstępna diagnoza wał i panewki, przy odpalaniu, i obrotach rzędu 2-3 tys. rzezi w silniku.
W przyszłym tygodniu rozbiórka.
Nastawiam się na remont, ponieważ trudno znaleźć silnik w dobrym, potwierdzonym stanie.
Poza tym goło słupek to koszt rzędu 4 tys. zł.
Do tego dojdzie sprawdzenie stanu nowego używanego silnika, plus przekładka i wyjdzie pewnie koło 6 tys. i wyżej.
Równie dobrze używany silnik może wysypać się po kilku tysiącach km, a kupowanie używki i jej naprawa mija się z celem.
Szlifować wał i dawać nadwymiarowe panewki? Kupować drugi wał nominalny? Używany czy nowy? Panewki co polecacie? Komplet uszczelek ajusa czy reinz? Pompa oleju oryginał czy zamiennik? Robić od razu górę, czy jak wyjdzie dobra kompresja to góry nie ruszać? Pierścienie?
Jeśli macie jakieś własne doświadczenia to proszę o opinie i podpowiedzi. Może namiar na sprawdzonego dostawcę części albo cały silnik?