Zdjąłem stare numery i po kilku godzinach założyłem nowe. Już nie mam płockich blach, z przodu prawidłowe WJ
Będzie malutki offtopic. Jazda po Warszawie na obcych numerach to jest coś specjalnego. Rzadko zmieniam samochody, ale jakoś zawsze kupowałem na zewnątrz i potem przez jakiś czas widziano mnie jak obcego. Reakcje są różne. Jedni przesadnie ułatwiają jazdę, bo się boją, co taki może wywinąć (a owszem, widuje się fajne zachowania). Inni za to uważają, że jak nie mam miejscowych blach, to mogą ze mną wszystko, objadą mnie w kółko bo jestem lebiega i nie dam rady - i takich lubię najbardziej, fajnie takiemu burakowi pokazać coś ciekawego

Ale w ogóle, w Warszawie jeździ się życzliwie. Kiedyś kolega z Gdańska mi powiedział, że kiedy tu przyjeżdża, odpoczywa po tej dżungli u siebie. Coś w tym jest. Prawdę mówiąc, ja też Gdańsk bardzo lubię, ale niekoniecznie z samochodu

A w ogóle, w bardzo dawnych czasach, kiedy mieliśmy jeszcze 49 województw, przez niemal rok jeździłem po Warszawie Tarpanem na blachach OSW (ostrołęckie). O tym, to by się książkę dało napisać...
Teraz mi się jeszcze przypomniało. Kiedy kupiłem poprzedniczkę, dotarłem pod dom wieczorem a na tablicach miałem CSW. Ciasno tu, Safrane malutka nie jest, czujników cofania (wtedy) brak, strasznie chamskich barierek nastawiali przy trawnikach, ciemno było i miałem mały problem z manewrami (raptem parę godzin w nowym samochodzie). Dojechał do mnie od przodu taki jeden wielki miejscowy, chyba Peugeot 106, czy coś takiego. Zderzak w zderzak. Uliczka wąska, nie miniemy się. Prosiłem go grzecznie, żeby się przesunął o dwa metry w tył, to wyjadę i cofnę się. Gdzie tam, mało do mordobicia nie doszło. Też mu pewnie chodziło o blachy i o to, że mój nieco większy, niż jego
